Po zranieniu
„Powoli przychodziłem do siebie; znalazłem się w jasno oświetlonym pokoju, gdzieś niedaleko pierwszej linii frontu. Nic nie mogłem sobie przypomnieć, nic powiedzieć… Głowę miałem dosłownie pustą – próżnia, w której nie było żadnych obrazów, żadnych myśli, wspomnień, po prostu tępy ból, szum, zawroty i nic więcej. Tylko z rzadka pojawiał się mętny obraz człowieka z nalaną szeroką twarzą, w okularach, zza których spoglądały rozdrażnione, a nawet surowe oczy dające znaki lekarzom i sanitariuszom, co ze mną robić, leżałem bowiem na stole operacyjnym. Nade mną pochylało się kilku ludzi w białych fartuchach, w białych czapeczkach na głowach, z białymi przepaskami osłaniającymi część twarzy, aż do oczu. Dość niewyraźnie uświadomiłem sobie, że leżę na stole operacyjnym, a kilku ludzi trzyma mnie mocno za ręce i nogi oraz za głowę, tak że nie mogę się poruszyć. Pamiętam, że trzymali mnie i sanitariusze, i lekarze. Pamiętam, że z jakiegoś powodu tak bardzo krzyczałem, że dostawałem zadyszki. Pamiętam, że czułem, jak po moich uszach i szyi spływała ciągle ciepła, lepka krew, a w ustach czułem słony smak. Pamiętam, że w mojej czaszce trzeszczało i huczało, że czułem silny, wyrazisty ból, ale już nie miałem sił, żeby krzyczeć. Krztusiłem się, aż przestawałem oddychać – powoli uchodziło ze mnie życie. W tym czasie o niczym nie myślałem, zasypiałem, budziłem się; nie byłem w stanie o czymkolwiek myśleć, rozmyślać, wspominać. Pamięć i życie ledwo się we mnie kołatały! Nie orientowałem się, co się ze mną dzieje, i długo nie mogłem zrozumieć (przez wiele dni i nocy), gdzie znajduje się rana… Po prostu zamieniłem się w jakieś dziwne dziecko. Słyszę głos lekarza, który z kimś rozmawia. Nie widząc go, nie zwracam na niego uwagi. Nagle podchodzi do mnie, dotyka mnie czymś i pyta: »Jak tam zdrowie, towarzyszu Zasiecki?«. Milczę, ale zaczynam myśleć. Co też on do mnie mówi? I kiedy kilkakrotnie powtarza moje nazwisko, w końcu przypominam sobie, że »Zasiecki« to moje nazwisko, i dopiero wtedy odpowiadam: »…w porządku…«.
Czułem się jak noworodek, który patrzy, słyszy, dostrzega, obserwuje, naśladuje, odbiera bodźce, ale sam jeszcze niczego nie rozumie. Taki też byłem rzeczywiście po zranieniu. Z czasem, po wielokrotnych powtórzeniach, w mojej pamięci (w mowie i myśli) gromadzą się i narastają różne zbitki i »supełki«, dzięki którym przypominam sobie. Zaczynam odbierać płynące życie, zapamiętywać, słowa (myśli) i ich znaczenie. W końcu drugiego miesiąca od zranienia przypominam już sobie, kto to był Lenin, co to jest słońce, księżyc, deszcz i chmury, przypominam sobie swoje imię i nazwisko oraz imię ojca. Nawet zaczynam sobie przypominać, że mam gdzieś matkę, dwie siostry, że przed wojną był i brat, który na początku wojny (służył w armii na Litwie) zaginął bez wieści. Mój współtowarzysz z sąsiedniego łóżka zainteresował się mną i obiecał napisać list do mojej rodziny, jeżeli uda mi się przypomnieć sobie adres domowy… Ale jak sobie przypomnieć adres? To bardzo trudne zadanie. Chyba nigdy go sobie nie przypomnę, skoro nie pamiętam nawet imion matki i sióstr”.
„Co się ze mną dzieje?”
Zdawał sobie ze wszystkiego sprawę, widział wszystko, co go otaczało, wiedział, że jest w szpitalu, że wokół niego są koledzy, że siostry i salowe zajmują się nim, że jest ranny i że stało się z nim coś strasznego, a przy tym czuł, że żyje jakby we mgle – świat był jakiś inny niż dawniej, a on sam też stał się kimś innym i wszystko teraz jest inne. Co to jest? Co się z nim dzieje?
„W rezultacie zranienia zapomniałem wszystko, czego się kiedyś uczyłem i co kiedyś umiałem. Wszystko zapomniałem – po zranieniu zacząłem od nowa rozwijać się do pewnego momentu, potem nagle mój rozwój się zatrzymał. I teraz znajduję się w dziwnym stanie niedorozwoju.
Największy kłopot sprawiała mi pamięć: zapomniałem o wszystkim na świecie i teraz od nowa uczę się poznawać, zapamiętywać, rozumieć i to w taki sposób jak w dzieciństwie. W wyniku zranienia stałem się człowiekiem nienormalnym w pełnym tego słowa znaczeniu, chociaż nie w sensie człowieka chorego psychicznie, ale zupełnie inaczej. Stałem się nienormalnym w wyniku ogromnych ubytków pamięci i długotrwałego braku możliwości odtworzenia jej resztek… W moim mózgu galimatias, luki i słabości. Znajduję się jakby we mgle, w ciężkim półśnie, w pamięci pustka, nie mogę sobie przypomnieć ani jednego słowa, tylko przemykają się jakieś obrazy, niewyraźne przywidzenia, które szybko pojawiają się i równie szybko znikają, ustępując miejsca nowemu widzeniu; ani jednego obrazu nie jestem w stanie zrozumieć, ani zapamiętać… Wszystko to, co pozostało w pamięci, rozpłynęło się, rozbiło na wiele drobnych części bez jakiegokolwiek związku i porządku. I taka to już teraz moja głowa: kłopot z każdym słowem i z każdą myślą, z każdym pojęciem”.